Brakuje mi jego uśmiechu, głosu, spojrzenia tych cudownych oczu. Moje serce rozrywane jest z tęsknoty. Wiem, że obiecałam zapomnieć, ale chyba nie potrafię. Kiedy tylko go widzę, całe plany odchodzą w nie byt, pojawia się ta pustka w głowie, przez którą nigdy nie wiem co powiedzieć. I tylko patrzę, jak wita się z kolegami, jak swobodnie rozmawia z innymi dziewczynami. To takie niesprawiedliwe, że niektórzy nie umieją wydostać się ze swojej skorupy, tkwią w niej zawsze, kiedy na drodze pojawia się ktoś nieznany. To, jaka jestem mnie zabija, a sama istota miłości zamiast mnie umocnić, tylko ciągnie głębiej w dół. Jedyne, o czym teraz marzę, to o tym, by znaleźć się w jego ramionach, choć przez chwilę. Może już na zawsze. Jest mi zbyt trudno wyobrazić sobie swoją przyszłość bez jego uśmiechu, bez ciągłej obecności. Wiem, że będę cierpieć, bo marzenia nigdy się nie spełniają, ale nie umiem tego zatrzymać.
|