Od kilku tygodni jedyne co mam przed oczami, gdy budzę się o poranku, to On. Jego uśmiech. Jego spojrzenie. Jego sposób mówienia. Jego zachowanie. Dosłownie wszystko. Nie mogę sie tego pozbyć. Ten obraz "męczy" mnie i nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Pragnę o nim zapomnieć, chcę wybić go sobie z głowy, bo wiem, że bedzie to dla mnie najlepsze wyjście. Ale nie potrafię. Ilekroć staram się to robić, jak na złość pojawia się coś, co mi o nim przypomina. I tak kręce sie wkółko bez celu. Wiem jak to wszystko się skończy. Nie. Właściwie to się nie skończy, bo nigdy się nie zacznie.
|