Ona kładzie się, otula kołdrą i pozwala wracać wspomnieniom. Po chwili zauważa swój błąd i próbuje z tym walczyć. Bezskutecznie. Jest bezradna. Po policzkach zaczynają spływać słone łzy. Nie umie ich zatrzymać. Jest ich coraz więcej. Cierpi. Nie może się pogodzić z podłościa tego świata, z tym, że ludzie wypowiadaja słowa, które zaraz okazują się jedynie liściem niesionym przez wiatr. Nie potrafi sobie poradzić. Znów jej zaufanie zostało rozerwane na strzępy. Serce kłuje z bólu, ściska. W końcu usypia. Budzi się. Znów musi wstać i wierzyć, że bedzie lepiej, że pozna kogoś, kto nie ucieknie bez większego wyjaśnienia, że zostanie przy niej i będzie trzymał jej dłoń, by czuła, że jest blisko.
|