To jakiś cholerny obłęd. Każdego dnia wstaję o poranku, a On siedzi w moich myślach. Mam ochotę po prostu strzelić sobie w głowę, by przestać. Czemu? Nie mógłby zwyczajnie przestać? Przecież to chore. Widzę jakieś pieprznięte scenariusze, które podsuwa mi świadomość, ale wcale tego nie chcę. Chcę zapomnieć, a nie łudzić się na cokolwiek. Dlaczego? Bo jestem zmęczona posiadaniem nadziei.
|