Ucieklam od zgiełku miast. Zanurzałam się w ciszy. Nie słyszałam już szumu miasta i krzyków. Słuchałam szumu wiatru i śpiewu ptaków. Uciekłam od codzienności, od walki o każdy mały uśmiech. Tam nie musiałam udawać. Łzy rozmazywały mi makijaż. Na twarzy malował się smutek. Melancholia. To odzwierciedlenie mojej duszy. Teraz wróciłam, i znowu muszę udawać, że jest dobrze. /ASs
|