Niewiele mamy. Niewiele, bo ustawiczne uśmiechy w ekran, przegadane noce i dnie, 10 września i grudzień. Oh, nikt nie wyobrazi sobie, jak czekam na ten grudzień. Na obiecany Wrocław, noce i jego ramiona. Właśnie zasnął. Kolejny dziś raz. Rozbraja mnie, jak to można tak nagle i tak często zasypiać. Nie tylko jednak to - myślę też - ile można mieć w sobie sił, żeby przeżyć tak wiele? Dużo się nauczyłam. Kiedy coś opowiada, to to jest prawdziwe święto opowieści. Wyglada też pieknie, gdy z białym ręcznikiem na ramieniu maszeruje do łazienki. Stwierdzam to poprzez dzielące nas 400 km, odległość sprawia, że tak cudownie mi się sni. Często, notorycznie i namiętnie. Rozgrzewanie, znane? Ja będę rozgrzewać się przy nim wiecznie.
|