I wystarczył jeden telefon, bym na nowo zaczęła się uśmiechać. Odbierając i podnosząc słuchawkę do ucha usłyszałam ich szczere i wesołe 'CZEEEEŚĆ'. Było ich kilku przy jednym telefonie? Bez problemu potrafiłam rozpoznać głosy każdego z nich. Bez problemu zrozumiałam ich pijany język przeplatany ze śmiechem, krzykiem i natłokiem słów. Wrzeszczeli, śmieli się i prosili, bym wyszła, bym przyszła do nich, a jak nie, to oni przyjdą do mnie. Radość w moim sercu ogarnęła całe ciało, ogarnęła każdy możliwy zakątek duszy. Siedząc pod prysznicem, mokra i roześmiana nie miałam zamiaru kończyć tej rozmowy. Nie ważne, że było już późno, że powinnam zachowywać się cicho, by nie obudzić domowników. Śmiałam się do słuchawki razem z nimi, z nich i z siebie. Tak fantastycznie moje oczy błyszczał w tym momencie. tak fantastycznie uśmiech zdobił mi buzię. I choć nie widziałam ich twarzy, wiedziałam, że czują to samo co ja. Wiedziałam, że oczy tak samo promienieją im szczęściem.
|