Wszystkich Świętych.. Wieczorem wsiądę do samochodu, w którym od kilku dni w bagażniku jest schowany wieniec i kilka zniczy i pojadę te kilkanaście kilometrów, które dzielą mój dom od cmentarza.. Znowu przez drogę będę szukać w sobie siły, która pomoże mi przezwyciężyć ten trudny moment.. Już za kilka godzin stanę nad Twoim grobem, zimnymi dłońmi będę próbować zapalić znicz, który za chwilę postawię wśród innych zniczy.. Jestem za młoda, uwierzcie mi, za młoda na taki ból. Znowu łzy napłyną mi do oczu, gdy będę patrzeć na tablice upamiętniającą Twoją osobę.. Przecież byłeś za młody, żeby odchodzić.. a ja za młoda, żeby Ciebie pochować.. Znowu przypomną mi się słowa księdza Twardowskiego i znowu jak co roku będę płakać jak małe zagubione dziecko przy Twojej mogile.. Powiedzcie mi jak długo przyjdzie mi jeszcze tak żyć? Jak długo 1 listopada będzie najgorszym dniem? || refleksja
|