2.. Nie wyrządzałam sobie wielkiej krzywdy. Rany były małe, płytkie, ale ból i stróżki krwi w miejscach mało widocznych dawały mi ulgę, sprawiały, że mózg na chwilę się wyłączał. Tak mało znaczące ułamki sekund dawały mi satysfakcję. Aż w końcu pojawił się ktoś niespodziewany. Ktoś, kto zabrał bez pytania moje serce i złożył je w całość. Odrodził moje życie. Spowodował, że na nowo zaczęłam funkcjonować i oddychać obecnością drugiej osoby. Stał się nieodłączną częścią mojego świata. Daje mi szczęście, radość, nieograniczone bezpieczeństwo w Jego ramionach. Jest tą osobą, która nie przestraszyła się mojej mrocznej przeszłości. Która wzięła mnie za rękę i przeprowadziła przez wszystkie dni, okazując szacunek i oddanie. Pokochał mnie. Nauczyłam się kochać na nowo i nie popełniać tych samych błędów. Moje serce zasmakowało Jego dobroci i mimo szramy na jednej jego części, promienieje szczęściem, miłością i euforią. Dostosowało się do Jego duszy.
|