[1]Jestem znienawidzoną duszą przez setki istot. Kłamstwa zamieszkały wewnątrz mnie, za moją zgodą zagościł w mojej głowie lęk. Wpuściłam w zakamarki mej duszy strach, a ból powrócił ze zdwojoną siłą. Nie potrafię zapomnieć o przeszłości mimo, że czyni mnie bezradną. Osuwam się na podłogę. Łzy już nie są oznaką szczęścia, a jedynie zawierającego się we mnie smutku. Odmroziłam swoje serce, by móc znów pokochać. Miłość bywa jednak nieznośna i odepchnęła mnie od siebie. Moje serce nie jest już nic warte, uczucia emigrowały w głębiny, a ja sama zatopiłam się w otchłani zwanej życiem. Wokoł mnie krążą słowa tych, których niedocenił los, to moje mememto. Ze strachem uzmysławiam sobie, że w moim życiu nie ma nic wartościowego, ponadto. Podnoszę się z ziemi i idę w stronę lustra. Oczy mam lekko podkrążone, żrenice nieco większe niż powinny być. Dotykam rękoma ust. Są szorstkie. Popękane wargi po tym, jak je przygryzałam, gdy na mnie patrzył.
|