Początkowo spędzasz samotne wieczory nie chcąc pokazywać zapłakanych oczu,spuchniętych powiek, pozagryzanych warg,okaleczonych rąk.Zamykasz się sama ze sobą,bo boisz się,że inni zauważą to czego On nie próbuje przyjąć jako swoją winę.Unikasz rozmów,bo boisz się wymuszonego uśmiechu, którym będziesz musiała obdarzyć bliskie osoby.Początkowo myślisz,że zabrał Ci wszystko łącznie z sercem.Lecz nastaje taki moment kiedy jesteś w stanie powiedzieć sobie,że już nic nie znaczy,nadchodzi taki moment kiedy podnosisz się i wychodzisz do ludzi zapominając o bólu psychicznym,który towarzyszył Ci przez wszystkie ciągnące się noce.'On dla mnie nie istnieje' przekonujesz się do tego z coraz większą odwagą,aż w końcu nagle zatrzymuje Cię woń jego perfum na ulicy,głos za plecami w jego tonacji,nagle słyszysz z obcych ust jego imię i zatrzymujesz się wracając do samotnych wieczorów pełnych łez i cierpienia.Zdajesz sobie sprawę,że to dla Ciebie przestał istnieć,nie dla świata.
|