W końcu się poddaję. Nie walczę, nie krzyczę, nie płacze. Patrzę obojętnym wzrokiem na to co mnie otacza i nie potrafię już zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuję mnie już czy ktoś odejdzie albo czy może zranić. Zgadzam się na wszystko. Umarłam, sama przyznaję .../Sandra6669
|