"Zobaczył ją, niespodziewanie blisko. Miała podkrążone, czerwone oczy. Jakby całą noc nie spała i ciągle płakała. Jego ciało natychmiast chciało ruszyć się w jej kierunku. Objąć, przytulić, pocieszyć. Wiecie...taki odruch bezwarunkowy. Coś jak wtedy, kiedy doktor stuka tym plastikowym młoteczkiem w kolano a noga jakoś sama podskakuje.
Chwała Bogu, że w odpowiednim momencie mózg opanował niesforne cielsko. Inaczej mogłyby z tego wyniknąć komplikacje...na przykład mógłby powiedzieć, co naprawdę do niej czuje. A nie był w stanie znieść kolejnego odrzucenia."
|