On...
Pokochał mnie za oczy, nie za efekt uzyskany za pomocą tuszu i cieni do powiek. Pokochał mnie za włosy, te poranne, niesfornie potargane na głowie, nie za rezultat walki z prostownicą. Pokochał mnie w wygodnych porozciąganych ciuchach, w których zdarza nam się przeleżeć cały dzień, oglądając filmy. Pokochał mnie za wredne docinki, a nie za każde przemyślane słowo w celu lepszego zaprezentowania się. Wie dobrze, że często coś palnę bez namysłu. Pokochał mnie taką jaką jestem, dlatego wiem, że już na zawsze. laadyy
|