[cz.5] 'Przecież miałaś dzisiaj wylecieć za granicę, myślałem, że już nigdy Cię nie zobaczę.. ' - mówił. Patrzyłam na niego z zaciekawieniem.. Tęsknił, czy tylko tak ściemniał? 'Bo miałam wyjechać, to prawda, ale nie mogłam tego zrobić póki z Tobą nie porozmawiam, usiądź, proszę..' wypowiedziałam z trudem w jego stronę to zdanie.. Posłuchał, usiadł i zapytał co takiego się stało.. Nie wiedziałam jak mam Ci to powiedzieć, ale chciałam to mieć za sobą.. 'Słuchaj, wiem, że między nami nie ma nic, prócz kilku wspólnych nocy, wiem, że oboje zapędziliśmy się i przekroczyliśmy tą granicę - kursantka - instruktor.. ' - mówiłam, a jego twarz stawała się coraz chłodniejsza.. Nie wiedział o co mi chodzi, myślał, że przyszłam tu prawić mu kazania.. 'Ale..' próbował mi przerwać. ' Proszę, daj mi dokończyć.. Wiem, że przerwaliśmy tą granicę, że to co robiliśmy w ogóle nie powinno mieć miejsca. Ale nie mogłam wyjechać i pozwolić na to, żeby nasze błędy zniszczyły życie jeszcze komuś... || refleksja
|