[cz.1] Szliśmy przy głównej drodze, a wokół nas panowała ciemność. Na chodniku widniały cienie rzucane przez blade światła latarni ustawionych w dalekich od siebie odstępach. Szliśmy równym tempem i śmialiśmy się z wszystkiego, co tylko możliwe. Byłam lekko wstawiona, ale wiedziałam, że Ty wciąż zachowywałeś trzeźwość. Plątał mi się język i nie potrafiłam powiedzieć tego, co miałam na myśli. I gdy tak jąkałam się nad jednym wyrazem, zrobiłeś coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Nie wiem, czy faktycznie tak szybko znalazłeś się przede mną, czy to efekty uboczne mojego zamulonego przez alkohol umysłu. W każdy razie zagrodziłeś mi drogę i nachylając się nade mną, położyłeś swoją dłoń na moich plecach. | zagubiona dusza
|