"Budzisz się rano i nie jesteś w stanie dotknąć dłonią żadnej części swojego ciała. Brzydzisz się siebie bardziej, niż wszystkich kloszardów z ulicy. Podchodzisz do lustra i masz ochotę je rozbić gołą ręką, nienawidzisz tego odbicia. Nienawidzisz wszystkiego. Tego na co właśnie patrzysz. Przecież to widać, przecież czujesz każdą ranę. Są tam. Tego, co siedzi w Twojej głowie i kazało Ci zrobić to wczoraj i na pewno karze zrobić dziś. I każdy dzień zaczyna się tak samo. Czujesz, że wszyscy nienawidzą Cię równie mocno, jak Ty sama. Wiesz to, po prostu tak jest. Chcesz się od siebie uwolnić, Twój własny umysł Cię zabija, z każdym dniem coraz bardziej skutecznie. Jesteś żywa. Wciąż czujesz każde uderzenie serca i jedyne, o czym marzysz, żeby to było ostatnie. Już. Przestań. Wystarczy. Zatrzymaj się, proszę. Dzień mija. Wracasz do domu, płaczesz, chcesz umrzeć. Kładziesz się do łóżka ze szczerą nadzieją, że jutro rano się nie obudzisz. Ile jeszcze wytrzymasz? Po co żyjesz?"
|