za każdym razem, gdy siedziałam obok Niego, mimo tego, że był mi bliski,czułam chłód. spoglądałam wtedy w Jego oczy, widząc w nich mnóstwo żalu i ukrytych emocji.bałam się Jego słów,bo najczęściej uderzał nimi , z taką siłą, że trudno było cokolwiek odpowiedzieć.był silny,bardzo. był najsilniejszym człowiekiem jakiego znałam,bo pomimo koszmaru jaki przechodził codziennie w domu,trzymał się. nawet słowa znów ją uderzył wypowiadał ze spokojem,i nigdy nie uronił łzy. dziś widuję Go rzadko, bardzo. od czasu do czasu przychodzę do tego budynku z czerwonej cegły,siadam przy stoliku, i czekam wchodzi całkiem inny,odmieniony, ale nadal tak samo uśmiechający się. siada na przeciwko mnie,i pyta jak tam zawsze zadaje tylko pytania, nigdy nie odpowiada, ani nic nie opowiada. ostatnim zdaniem jakie wypowiedział w moim kierunku,było to półtora roku temu: znów ją uderzył. w końcu byłem na tyle silny by ją obronić, i chyba go zabiłem , po którym wszystko tak bardzo się zmieniło.
|