Pamiętam ten dzień, kiedy siedziałam na ławce w parku razem z nim, trzymając się za rękę z uśmiechem na twarzy. Przyglądaliśmy się bawiącym dzieciom, spadającym liściom, które powoli przybierały pomarańczowo-czerwony kolor oraz ptaką przelatującym z drzewa na drzewo. Byliśmy tacy szczęśliwi i zakochani. Dziś też siedzę na tej samej ławce, patrząc na otaczające mnie zjawiska, ale już bez niego. Pogrążona w smutku i z pustką w sercu. /tworczosczserca
|