krzyczał, tak przeraźliwie krzyczał, a jego głos odbijał się echem o ściany korytarza. bałam się, nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, nie wiedziałam czy mam kryć się przed ciosem czy może umknąć przed jego osobą do pokoju. wpadł w furię, widziałam jak w jego oczach majaczy nienawiść, jak alkohol dodaje mu nienaturalnej siły. krzyczał, że jestem tylko problem, że jestem nic niewarta, że idiotka, to dobre określenie na moją osobę. nawet nie umiem opisać co wtedy czułam. żal? ból? nienawiść? a może zwyczajną pustkę, w końcu tyle razy było mi dane słuchać podobnych obelg. patrzyłam na jego twarz, ale nie widziałam w nim ojca, nie widziałam mężczyzny, który kilkanaście lat temu był całym moim światem. stał się obcą osobą, tyranem, od którego jak najszybciej pragnę się uwolnić.
|