Wszyscy przyczepiają do mnie ciężarki, by przygnieść mnie do dna. Deptają mi po twarzy przy każdym upadku. Jak ciężko jest wtedy się odbić, jak ciężko wstać z brudnym ryjem i iść dalej. Czasem brakuje mi tchu, bo uciekam przed codziennością. A czasem brakuje mi szczęścia, bo leżę w gównie po samą szyję. Deszcz to nie powód, by ukryć łzy, lecz pretekst by ubrać kalosze, kurteczkę i skakać po kałużach. Dobry patent, by poczuć, że jeszcze żyjemy.
|