Życie traktuję jak książkę, ciekawą cudowną podróż po zapisanych stronach. Czytam kolejne z zainteresowaniem patrząc, co się jeszcze wydarzy. Do starych zapisków wracam rzadko, tylko wspomnieniami, bo ile razy do nich wracam, to wiem, że nigdy to nie będzie to samo, co czuje się za pierwszym razem, więc po co wracać. Brnę w kolejne akapity. Nie podoba mi się, przerzucam kartkę dalej, proste. Gdyby było zbyt trudne, zamknęłabym, podziwiając jedynie okładkę. Nie dochodzę do końca, nie widzę przystanku, zaczytana w lekturze, co ją swym życiem nazywam.
|