Każde przypadkowe muśnięcie Twojej dłoni o moją wywołuje we mnie stado motylków szczęścia w brzuchu. Chyba czas przyznać się przed samym sobą, przed samym Bogiem, przed ludźmi, że wygrał. Wygrał. Zakochałam się na zabój. Rozkochał mnie do granic możliwości. Pragnę go. Cholernie go pragnę. Chcę, żeby rozbierał mnie z uprzedzeń, ze wstydu aż do nagości, aż sam Bóg wstrzyma oddech. Błagam. Wyczytaj to z moich oczu. Kocham Cię. To chyba nieludzkie.. || refleksja
|