Chwyciłam szarą bluzę, włosy uplotłam w szybki kucyk, choć większość z nich i tak swobodnie opadała na moją twarz. Wybiegłam tylko po bułki. O tu, tuż za rogiem. Po drodze nuciłam, że chodzę własnymi drogami, zabawne, ale prawdziwe. Ni to słonecznie, ni pochmurnie, zwyczajnie. I wpadłam na Niego. Zmierzwione czarne włoski i ulubiona czarna bluza. Szedł mi zrobić niespodziankę. Chciał po prostu powiedzieć mi, że mnie kocha i tęskni. Teraz pasowaliśmy do siebie jak dwa idealne kawałeczki układanki. Cudowne spotkanie. On i Ona.
|