Już nie potrafię, nie chcę, stać na środku ulicy i liczyć na cud. Czekać na Nią, aż przyjdzie i powie, że Nasze rozstanie było błędem. Już nie umiem wziąć do ręki telefonu i wykręcić Jej numer, usłyszeć kilka sygnałów po chwili mając w uszach Jej niesamowity głos. Już nie zapytam co u Niej, jak się czuje po weekendzie i czy nadal mnie kocha. Już nie spojrzę Jej w oczy i nie powiem, że tęskniłem, że bez niej usychałem jak pozostawiona w samotności róża. Już nie dam rady być obok Niej i tym samym minąć się z celem. Już nie chcę się starać, wiedząc, że nie warto. Nie chcę już istnieć. Być tutaj. Bez Niej. Za to zupełnie sam. Z cichymi uderzeniami serca. Z życiem, które jest, a już za chwilę może go nie być. Z samym sobą. Z moją niezrozumianą miłością. | prowincjusz
|