Wtulona w Jego klatkę piersiową patrzyłam w niebo. Leżąc na pomoście obejmował mnie ramieniem. Za każdym razem widząc spadającą gwiazdę cieszyłam się jak dziecko, a on śmiał się razem ze mną. Byłam świadoma tego, że śmieje się ze mnie, ale nie przeszkadzało mi to. Nie wstydziłam zachowywać się przy nim dziecinnie. Wypatrywaliśmy kolejnych spadających 'lampek' całując się przy ich świetle i wspominając minione trzy dni. Leżąc już w domu pod ciepłą kołdrą przytulałam pluszowego misia. W tym momencie brakowało mi Jego dotyku, ciepłych dłoni. Przez dwa dni zdążyłam przyzwyczaić się do jego obecności podczas upojenia snem.
|