Znowu czułam się obco we własnym domu. Cholerne cztery ściany w których jestem sama. Tylko z pokoju płynął rap z głośników - puszczony, żeby zagłuszyć ciszę. Ciszę, która kurwa zabija mnie po woli. Umieram, rozumiesz?! Umieram. Umieram z tęsknoty, z tej pieprzonej ciszy, która panuje w tym domu. Umieram. Tak po prostu. Budząc się w nocy mam wrażenie, że nie pasuje do tej chorej układanki zwanej życiem. Nie pasuje do tego miejsca w którym jestem, nie pasuje do własnego domu rodzinnego w którym przyszło mi mieszkać samej. Nie pasuję. Umieram, no cholera. || refleksja
|