Pamiętasz ten mój niemy krzyk w Twoim kierunku? Wtedy gdy cała roztrzęsiona i zalana łzami przytulałam Twoje zimne ciało. Pamiętasz to? Ten Twój zabity wzrok patrzący na mnie bez duszy. Ten wzrok, który przeszywał mnie, chociaż w Twoich oczach nie było już życia. Leżałeś do cholery na ziemi bez żadnego, nawet małego ruchu czy gestu. A ja, ja histerycznie nad Tobą krzyczałam, żebyś do cholery nie odchodził, nie umierał. Przytulałam się do Twojego zimnego policzka a moje łzy zalewały wszystko wokół, tak jakby miały Cię obudzić z wiecznego snu. Dlaczego więc odszedłeś pomimo mojego sprzeciwu? No dlaczego? Dlaczego teraz mówić do Ciebie mogę tylko przy grobie? Za jakie grzechy życie tak mnie załatwiło? Ja szukam odpowiedzi na pytanie czemu tak się stało. Kto zawinił i gdzie leży przyczyna? No gdzie? || refleksja
|