Stworzyłam bardzo wysoki i nie do przebicia mur wokół siebie. Wokół własnej granicy komfortu, której nikomu nie pozwalam przekraczać. Ciągle wmawiam sobie , ze trzeba być silnym czowiekiem. Płacz przecież nie zwróci mi utraconych chwil , przelotnych znajomości i w końcu nie przeniesie mnie do czasu wielkich miłości.Będę łzami zalewała tylko swoją zranioną duszę.Od środka słone krople rozpaczy będą niszczyły mój organizm.Sprawiały, że z każdym kolejnym dniem będę coraz słabsza, bardziej poddatna aż wreszcie przestane walczyć.Umartwianie się nad swoim losem , ciągłe opowieści o bólu i trwodze ulżą moim emocjom ale obedrą mnie z tajemnicy.Odkryją moje najczulsze punkty,dotkną najdelikatniejsze miejsca.Ale udawając siłę zatracamy w sobie resztki nadziei, resztki uczuć i resztki własnej osobowości.Wniosek jest jeden trzeba być sobą.Szczęśliwym,smutnym,złym,strapionym takim jakim mamy akurat potrzebe być.Najważniejsze jest to abyśmy sami ze sobą czuli się jak najlepiej./poetkazprzypadku
|