Bierze głęboki oddech, całuje mnie w czoło i odchodzi.
Zdecydowanym krokiem idzie w stronę zaparkowanego przed
domem samochodu i przeczesuje dłonią włosy. Otwierając drzwi,
podnosi wzrok i uśmiecha się zniewalająco. Uśmiech, który posyłam
mu w odpowiedzi, jest blady i po raz kolejny przypomina mi się Ikar
szybujący zbyt blisko słońca. Zamykam drzwi, gdy wsiada
do samochodu. Strasznie chce mi się płakać; moje serce obejmuje
w posiadanie smutna i samotna melancholia. Wracam do sypialni,
zamykam za sobą drzwi i opieram się o nie, próbując rozgryźć
własne uczucia. Nie potrafię. Osuwam się na podłogę i chowam
twarz w dłoniach. Po policzkach zaczynają mi płynąć łzy./James E. L. - 50 twarzy Graya
|