Siedzę sama na opuszczonej ławce otulona ciemnością. Puste miasteczko, zgaszone światła w oknach domów. Siedzę i patrzę przed siebie. Co widzę? Mrok. Na niebie nie świeci żadna gwiazda, po chodniku nie przechadzają się rozweseleni ludzie, sporadycznie przeleci przed nosem natrętny komar. Wszędzie jest pusto, jak w mojej głowie. Niby tyle myśli miga mi przed oczami, ale słone łzy nie pozwalają na dokończenie żadnej z nich. Żal wypływa wraz z nimi. Słyszę ciągle słowa, które dały mi tyle goryczy, brak szacunku i okaleczone ciało. Czym sobie zasłużyłam? Pragnę tylko bliskości, zrozumienia, odwzajemnienia uczuć. Tak wiele wymagam? To nie jest dużo. To jest tylko namiastka tego, co powinnam mieć. Mam za miękkie serce, które jest zbyt dobre dla każdego po kolei.
|