Odeszła kolejna osoba, z którą tak wiele mnie łączyło. Odeszła z mojego powodu. Zostawiając wszystko, nawet wspomnienia, w których mówiliśmy o tym jak w śnieżycę szedł wielki, czarny, wredny cień. Tak opisywałam to tutaj. Dziś Go nie ma, a jeszcze wczoraj pytał mnie czy wierzę czy później coś jest i mówił, że kiedy będę widziała cień to będzie On. Bym nie płakała tylko cieszyła się, że jest obecny. Teraz... łzy mi płyną, ale one nie zwrócą mi Jego. Mam ochotę rzucić się do biegu gdzieś przed siebie. Nie umiem ująć tego jak mnie to boli, jak cholera mi źle... Płaczę i nie pociesza mnie nikt.. Nikt bo tylko on robił to idealnie... :( / gieenka
|