i nagle uderzyła we mnie fala nieprzyjemnego uczucia. fala złości, rozpaczy, gniewu i bólu. przepędziłam łzy w daleki kąt mojej duszy, gdy Jego sylwetka oddalała się coraz bardziej bez żadnego słowa. serce zaczęło spowalniać swój rytm, jakby ktoś odebrał mu magię. na jego dnie zostaje za każdym razem Jego ślad, szept, uśmiech. zostaje muzyka, którą gra Jego serce, a w którą lubię wsłuchiwać się, będąc wtulona w delikatnie unoszącą się i opadającą pierś. po raz kolejny mnie zawiódł. po raz kolejny bez skrupułów potrafił odejść z kumplami. a ja? nie chciałam wtedy, by te dwie istoty, które były wtedy ze mną wsiadały do tego cholernego autobusu. chciałam, by były ze mną, bym mogła się wypłakać, a później na nowo się śmiać w ich towarzystwie. Ale pojechały, a wraz z tym pokazały się łzy, które ukrywałam. pojawiły się w oczach, następnie na policzkach, aż w końcu na dłoni, którą energicznie je przetarłam. nie chcę płakać. nie chcę czuć się jak złamana w głębi.
|