Gdy podjechał do mnie z kumplem w środku coś mi powiedziało, że mam nie okazywać radości, którą czułam gdzieś w moim wnętrzu. Udawałam obojętność. Zauważył to, przytulił mocno i wszystkie starania poszły na marne. Wtuliłam się mocno w jego klatkę piersiową i w jeden chwili byłam jego. Odrzuciłam na bok gniew i żal. Ważne było dla mnie to, co działo się w danej chwili, jakie słowa do mnie kierował i jak nieubłagalnie przyjemnie błądził dłońmi po mim ciele. W czasie kilku sekund na nowo przywrócił uśmiech na twarzy spowodowany jego obecnością i dotykiem. W jaki sposób to działa? Dlaczego tak intensywnie na mnie oddziałuje?
|