Dziw mi się. No dalej, dziw mi się, że chodzę wkurwiona do granic możliwości. Że zrzucam zeszyty z półki. Że krzyczę i płaczę jednocześnie się uśmiechając. Że jestem opryskliwa i złośliwa. Że na wszystkie życzliwe słowa odpowiadam zabijającą ciszą. Dziw się i unoś brwi, patrząc szeroko otwartymi oczami, jak z determinacją chowam zdjęcia między książki i zamykam z trzaskiem drzwi od szafy. Bądź zszokowany tym, że nic mi nie pasuje. Że już nie zachwycam się pięknym, pełnym księżycem. Że nie jestem radosna, gdy słyszę świerszcza bawiącego się w trawie. Szokuj się tym, że zabiłam swoją niewinność i patrzę na Ciebie zza dymu papierosowego. Uświadom sobie, że dopiero teraz zauważyłeś, jak bardzo jestem inna. Jak odmienna, do bólu obca i tak konkretnie nie...Twoja. Niech zaleje Cię fala bólu, gdy zorientujesz się, że zamiast Cię pocieszam, obojętnie siedzę i macham nogą ułożoną na drugiej nodze. Niech sparaliżuje Cię strach, że dzieje mi się coś złego, gdy nie masz nade mną kontroli.
|