moja klatka piersiowa porusza się rytmicznie od nadmiernego wdychania powietrza spowodowanego cichym szlochem. łzy moczące moje policzki i spadające bezwładnie na klawiaturę spowodowane są nieustającym bólem. odrzucenie? tęsknota? co sprawia, że tak się czuję? co jest powodem tego, że nie potrafię być szczęśliwa, że wszystko, co sobie zaplanuję, wymarzę obraca się w proch? nie radzę sobie z tym. staram się być silna, ale moje serce bije z dnia na dzień coraz słabiej. szklanka whisky staje się coraz bardziej pusta, a moje uczucia ulegają tylko spotęgowaniu. jestem coraz słabsza. coraz mniej chce mi się walczyć o to, czego potrzebuję. może czas w końcu złożyć broń i zaczekać, aż niektóre osoby samodzielnie zrobią krok w moją stronę? może należy poczekać, aż zatęsknią?
|