impreza zaczęła się od rozpalającej mnie od środka złości, która z minuty na minutę rosła coraz bardziej. miałam ochotę wybiec i już nie wracać. ale wzięłam się w garść i pokazałam, że nie tylko on jest w tym miejscu. droczenie się z innymi, wznoszenie toastów, głośny śmiech i głupie rozmowy spowodowały, że zwrócił w końcu na mnie uwagę. przyszedł, przytulił, pocałował. wtedy moja złość, rozgoryczenie i nienawiść do pewnych osób gdzieś się ulotniła. nic nie miało znaczenia. w okół nastała ciemność, a jedynym światełkiem były jego iskrzące oczy. wszystko przestało się liczyć. był tylko On.
|