Może oczy Twoje nie widzą mej kruchości, ale cała jestem z porcelany. Składową małych przeźroczystych kryształków jestem. Z lękiem patrze na Twą twarz. Przerażenie wypełnia mnie po same końce. Ufna do granic, a bezbronna jak kwiat odarty z płatków. Zawsze byłam cichym smutkiem, zasnutym tajeminicą istnienia. Niewyszeptaną historią, pełną czucia. Pragnącą czyichś dłoni, wokół mej grawitacji, czyichś warg przywartych do moich spękanych. Tembru głosu, wwiercającego się w głąb myśli, rzęs okalających zarumienione poliki i tego słodkiego uczucia bezpieczeństwa. Ale jestem asteniczna, zawsze byłam..
|