szłam ulicą, dość niespokojnym i nieumiarkowanym krokiem z rapem w słuchawkach, pokłóciliśmy się, znów, a przecież miało być tak pięknie, był kurwa bardzo zazdrosny, za bardzo, chciałam uciec a mogłam tylko iść przed siebie nierównym chodnikiem. niedługo po tym usłyszałam tylko karetkę, jej wycie spowodowało na mnie tak cholerne stado dreszczy, że popłynęły mi łzy, nie myślałam o niczym, nawet się nie bałam, dopiero po dziesięciu minutach znów mnie mijała, ale już bez echa, pomyślałam tylko ` pewnie przegrał walkę. i przysiadłam na bocznej uliczce, prowadzącej już do mojego mieszkania. czułam jak pęka mi serce, właściwie już pękło, kilka chwil później, a gdy dowiedziałam się, że to on ` i że by za nią umarł, nigdy nie widziałam żeby ktoś się tak rozumiał ` , że jego ciało, serce wszystko kurwa przegrało, zwiodłam się, wiedziałam, że z tej jebanej zazdrości nie wytrzymał, widzisz, i co dalej?
|