Poznałeś mnie, mającą dokładnie tak samo naoczne i lokujące się najniżej - istnienie. Twój byt jest nędzny, marny i wciąż zbyt lichy. Swoją skruchę trzymasz gdzieś głęboko w sobie, za głęboko. Nie dajesz nikomu wystarczającego zaufania, by tam zajrzeć, ubolewasz, choć dopominasz się egzystować w pełni, trwać przy kimś, kto
pojmie Twą żałość, obcować z własną odmianą Apolla. Znam Cię, znam każdego z Was,z osobna. Pogardliwie kiwasz potwierdzająco głową, albowiem wiesz, że mam rację, że Cię
wykorzystają i zostawią, bo masz z miliony urazów sprzed lat, dni, tygodni, miesięcy. Nie pozwól sobie współczuć, nie oczekuj tej czynności, albowiem to najzwyczajniejszy fałsz i szydercze kłamstwo. Wierz sobie i zaufaj komuś, jeśli chcesz egzystować pełnią, jak Twój Bóg, który nie opuści Cię, jak tamci, bo kocha Cię i zna na wylot, tak jak ja. [itgetsbetter] cz.2
|