Zrozumiałam wtedy, że przed obłędem uratowało mnie całkowite zmęczenie, absolutne, dokładne wykończenie. Po prostu nie miałam siły na obłęd, na to, by rzucać się skąd, gdzieś, pędzić, biegać, krzyczeć, wyć, śmiać się, płakać i tak dalej. Nie miałam na to sił. Bezsilna byłam i tylko dlatego nie oszalałam.
|