I leżę na łóżku i obserwuję chmury. Dokładnie badam każdy obłoczek "dotykając" je wzrokiem. Przesuwam w powietrzu palcem po białym puchu. Widzę uśmiech. Widzę oczy-znajome oczy. Widzę te znajome dołeczki i już wiem . Widzę Ciebie. Coraz wyraźniej dostrzegam Twoją twarz śmiejącą się do mnie. Zamykam oczy a Ty nie znikasz. Odwracam na chwilę wzrok, serce bije mocniej. Nie mogę uwierzyć. Widzę Cię nawet gdy spoglądam wysoko za okno. To chyba z tęsknoty. Nie. Bez "chyba". To z tęsknoty.
|