Była to, można powiedzieć, przyjaźń. Dzwonił i pisał do niej, jak miał problem... Miał jej coś powiedzieć, obiecał, że powie, ale musi poczekać. Nie widziała o co chodzi, ale nie przejęła się tym za bardzo, bo miała chłopaka, którego kochała, a on ją... Po paru dniach dostała sms-a od tego swojego przyjaciela: "To nie dla mnie, czuje coś do dziewczyny, ale ona da mi kosza. Szczęście? Nie dla mnie :/", nie wiedziała, co ma odpisać, więc po chwili namysłu odpisała: "Jak to, spróbuj". Miała jeszcze pare takich sms-ow od niego i starała się mu pomoc. W weekend dostała sms-a: "Jest! Udało się!", pogratulowała mu. Od tego czasu on nic nie pisał... Dziś usiadłam przed komputerem, chciałam napisać, ale uznałam, że nie będę tego robić i doszłam do wniosku, że istnieję tylko wtedy, kiedy masz problem lub coś chcesz. Powiem ci ładnie, spierdalaj.
|