wrócił do mnie, stał tak w moim salonie dosłownie przede mną. - wróć do mnie. - czemu?- wyszeptałam zachrypniętym głosem, a w oczach miałam łzy. - bo cie potrzebuje. - odpowiedział. spojrzałam na swoje nogi, uśmiechnęłam sie do siebie. czułam, że łzy spływają mi w coraz szybszym tempie po policzkach. - a gdzie byłeś kiedy cie potrzebowałam? czemu wtedy nie zauważyłeś, jak w ciebie wierzyłam? czemu wtedy ty nie byłeś przy mnie? - patrzyłam na niego i czekałam na odpowiedź. - milczysz... - otarłam łzy. - wyjdź. zniknij z mojego życia. - widziałam jak odchodzi, choć mój mózg krzyczał ' zostań! nie to miałam na myśli, przecież wiesz jak cie kocham. '. odszedł na zawsze.
|