Hej Ty. Jesteś tam jeszcze? Kilka lat temu siedzieliśmy razem u Ciebie nad stawem, na mostku, z piwem i fajką w ręku, a teraz zniknąłeś jakby nigdy Cię tu nie było. Zostawiłeś mnie samą ze wszystkimi problememi. Już nie opowiadasz mi o swoich.
Budzę się rano, wypalam te szlugi, jem śniadania, obiady i kolacje. Nie spotykam się już ze znajomymi, przyjaciółmi. Oni mają swój świat i swoje problemy, a my niegdyś rozmawialiśmy o wszystkim... Brakuje mi tych Twoich telefonów w środku nocy i pytania "Hej, nie przeszkadzam? Mogłabyś wpaść do mnie? Masz chwilę? Chciałbym... muszę z kimś pogadać..."
Brakuje mi tego wszystkiego, cholernie. Byłeś najlepszą pomocną dłonią w tym pędzącym świecie. | me.
|