pamiętam to jak dziś. godzina 02:56 w nocy, dźwięk esemesa zerwał mnie z łóżka. wstałam, popatrzyłam na ekran i wyświetliło się Jego imię. myślałam, że eksploduje, umrę ze szczęścia, kiedy przeczytałam treść wiadomości. chwilę później zadzwonił. odebrałam a pierwsze słowa, które usłyszałam brzmiały ''no odpowiedz, kochasz mnie jeszcze?''. zamilkłam. emocje nie dały mi wykrztusić ani słowa, rozpierdalały mnie z radości. rozpłakałam się, jednak odpowiedziałam, że nawet nie ma pojęcia jak bardzo, że nie wie jak długo i intensywnie czekałam na taki moment. kiedy powiedziałam że kocham go najmocniej na świecie, kazał mi wyjść na balkon. wyszłam, stał tam On, krzycząc że mnie kocha. piękne, prawda? szkoda tylko, że sekundę później się obudziłam. siedziałam w bezruchu, taka nieszczęśliwa, zapłakana, samotna, z mocno nakurwiającym sercem i całkowicie zgaszonymi nadziejami.
|