Ósma rano , leżymy wtuleni w swoje ciała ze splecionymi dłońmi tak , by nic nie mogło nas rozłączyć . Spoglądam na niego ostrożnie
Przekręcając głowę w jego stronę . Jego klatka piersiowa unosi sie co kilka sekund a ja słyszę rytm jego serca . Na delikatnie rozchylonych wargach igra uśmiech . Delikatnie wyślizguję się z jego objęć i idę przygotować mu jego ulubione śniadanie . Kiedy wracam kładę tacę na szafce obok biurka i wchodzę z powrotem do łóżka delikatnie rozbudzając go pocałunkami . I wtedy otwiera oczy i widzę w ich kolorze cudowne czyste niebo . Niezależnie od pogody . A jego uśmiech działa rozgrzewająco jak promienie słońca . ~ r .
|