Mam ochote płakać. Usiąść w kącie,schować twarz w dłonie i płakać. Płakać jak dziecko nad zranionym kolanem, nad zepsutą zabawką... Nie mam siły do wszystkiego co mnie otacza. Zbyt wiele złego wydarzyło się w ostatnim tygodniu. Moja psychika powoli wysiada. W głowie krążą setki, a może nawet tysiące myśli, których nie powinno być. Codziennie staram się uśmiechać i nie dawać po sobie poznać tego, że życie małymi kroczkami rozkłada mnie na łopatki. Każdego poranka okłamuje się, że przecież nie jest źle, że wszystko się ułoży. Ale ile mogę wmawiać sobie puste słowa bez oparcia. I tak nic to nie daje, bo wieczorem, kiedy kłade się, by odpocząć po ciężkim dniu nie mogę z łatwością zasnąć. Kilka godzin myśle, aż zmęczona zasypiam... Źle dobieram słowa. Ten wpis nie ma sensu, lecz potrzebuje zostawić gdzieś chociażby skrawek emocji, które siedzą w mym sercu...
|