|
Nigdy nie żądałam od niego wiele,spośród nielicznych byłam tą,której zależało jedynie na wspólnie spędzonym wieczorze przy banalnej komedii,spacerze w słoneczną niedzielę czy podziwianiu miasta nocą,którego urok kochały z tą samą siłą nasze źrenice.Byłam tą,która chwytała jego dłoń gdy widząc mnie zasypiającą cicho się wymykał,nie pozwalałam mu odejść póki nie zaczęłam o nim śnic,uwielbiałam wtulać się w mostek nasłuchując jak pełnią życia bije jego serce,wielbiłam kiedy przygarniał mnie bliżej i póki nie wydobyłam z płuc ostatniego oddechu opowiadał o naszej wspólnej przyszłości.Byłam tą,która martwiła się o niego gdy nie dawał znaków życia,gdy odjeżdżał spod klatki i nie dzwonił po przekroczeniu progu pokoju,byłam tą,która mogła czekać pod oknem jego pokoju i czekać,aż zgaśnie światło by móc pewność,że spokojnie zasnął.Byłam tą,która tęskniła, kochała, ufała, walczyła, wybaczała.Byłam tą,która zachłannie chciała go wyłącznie dla siebie,na wieki,do śmierci.
|