Pamiętam tamten dzień doskonale, ten dzień, kiedy zdecydowałeś się odejść, dowiedziałam się o tym w szkole, rozmawialiśmy o tym wcześniej, ale miałeś jeszcze przemyśleć kilka spraw, aż nagle przyszedł SMS, na wyświetlaczu pojawiło się twoje imię, napisałeś: -chyba jednak na razie dajmy sobie spokój, dajmy sobie czas, nie jestem chyba gotowy na związek.. przeczytałam, serce mocniej mi zabiło, uciekłam do łazienki, po policzkach lały mi się strumienie łez, przecież wiedziałam, że odejdziesz, ale jednak miałam nadzieję, nadzieję, że może się jeszcze ułoży, jednak nie.. po 30 minutach ogarnęłam się, wytarłam łzy i wyszłam, każdy się pytał czy coś się stało, czy płakałam, bo mam czerwone oczy, nakleiłam uśmiech na twarz i odpowiadałam -oczywiście, że się nic nie stało, po co mieli wiedzieć? przecież nikogo nie interesuje, że mój świat się wali, pytali, bo byli ciekawi, po prostu. a ja wytrwałam do końca ze sztucznym uśmiechem na twarzy, wróciłam do domu i już nie musiałam udawać.
|